Forum Topory Strona Główna Topory
Rawskie forum RPG
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy     GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Jak było...
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Topory Strona Główna -> Sesyje
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tęcza
Pomocnik Zastępcy Ciury
Pomocnik Zastępcy Ciury



Dołączył: 06 Lip 2007
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zaścianek Rawski
Płeć: Topór

PostWysłany: Pon 22:52, 17 Wrz 2007    Temat postu:

W ostatni piątkowy wieczór (14 IX) odbyła się wśród zaściankowej Braci bardzo wyczekiwana sesja, po długiej przerwie turniejowej. Działo się to na folwarku w Rylsku Małym z dala od wszelakiej cywilizacji, która mogła by zakłócić naszą zabawę, a grało się w Neuroshime.

MG - Marcin "karbowy"

Kanti - Zabójca maszyn z Texasu
Kondziu (nowy nabytek BHZR) - Chemik z Vegas
Tęcza - Ganger z Posterunku

Rzecz działa się w jakiejś zapiździałej zrujnowanej mieścinie, gdzie jedynymi atrakcjami jest bar i nędzny sklep. Utknąłem tam na kilka dni, bo się mi motor uszkodził i czekałem na części zamienne. Dni mijały nudno i smętno, a kiedy i skąd mi części sprowadzą - cholera ich wie. Tego dnia coś się jednak zmieniło. Od północy do mieściny przybył jakiś postawny koleś i w barze poprosił tylko o wodę?!? Żal mi się chłopaka zrobiło, zwłaszcza, że to zabójca maszyn. Poznałem go po jego broni E.M.P. Znam się na tym, wszak wychowałem się na Posterunku, a walka z molochem to był dzień powszedni. Zagadałem, postawiłem mu piwko, żarcie i miło sobie pogawędziliśmy. Okazało się, że jest bez gambala przy duszy, a mnie się one przelewają.
Po obiedzie w wiosce, nastąpiło kolejne niesamowite wydarzenie. Od zachodu przybyła furmanka, a na niej furman, części do mojego sprzęta i jakiś młody szczyl, który zeskoczył z wozu i pewnym krokiem ruszył w naszym kierunku. Pierwsze co zrobił to zasypał nas szczegółowymi pytaniami niczym na jakimś przesłuchaniu. Na kilka pierwszych odpowiedzieliśmy, ale po kolejnych spojrzeliśmy tylko po sobie i mi oraz mojemu nowemu kumplowi z Teksasu przyszła tylko jedna myśl - dać w pierdel gówniarzowi!
Kiedy już mieliśmy się do tego zabrać, po wiosce rozbrzmiał dźwięk dzwonów, dzwonów bijących ba alarm! Wszyscy ruszyli w kierunku wzmocnionego budynku w centrum wioski, a my razem z nimi. Z dachu "twierdzy" widać było na horyzoncie tuman kurzu, który niechybnie zbliżał się ku nam. W miarę zbliżania można już było dostrzec kilkanaście aut od osobowych do ciężarowych. Najeźdźcy jak niby nic wjechali do wioski i wielce byli zdziwieni, że nikt ich nie wita. Dało się zauważyć, że byli to jacyś miejscowi bossowie ze swą świtą, każdy z nich miał dobrej jakość broń i cały sprzęt oraz asystę niezłych lasek. Barman, który okazał się równierz burmistrzem wyszedł do nich i rozpoczął negocjacje...
I co się okazało? To nie są żadni najeźdźcy, a tylko mafiozi którzy przybyli tu na "Safari Mobile".
Z konieczności, a raczej z przymusu musiałem wynieść się z pokoju, który najmowałem w barze. Przydzielono nam stodołę, do której późnym wieczorem zawitał Pan burmistrz w ważnej sprawie. Pokrótce ma się to tak - Panowie bossowie zjechali na coroczne Safari Mobile, które odbywa się w mieścinie Iron Balls, która leży parę mil ztąd. Barman korzystając z pomyłki mafiozów chce zarobić sporo gambli. Zaproponował abyśmy to my zorganizowali dla bogatej hałastry bezpieczne polowanie, mamy na to 2 dni bo wynikło to niby z opóźnienia, a bossowie w tym czasie będą zabawiać się w barze. Mi bardzo się nie chciało zwłaszcza, że na brak gambli nie narzekam ale Teksańczyk i Chemik - tak. Co robić, zgodziliśmy się biorąc zaliczkę od barmana i wypytując co można znaleźć w okolicy.

O świcie ruszyliśmy konno drogą na południe. Nikt z nas nie potrafił jeździć konno, nawet Teksańczyk, więc powoli snuliśmy się drogą jeszcze asfaltową. Po południu dotarliśmy do dużego głazu, na którym wymalowane były jakieś indiańskie symbole, a w pobliżu znajdowała się piaszczysta dróżka, którą zresztą ruszyliśmy. W czasie drogi miewaliśmy dużo dziwnych i zarazem głupich pomysłów jak to urozmaicić polowanie bucom w BM(W)-kach, jednak zdecydowaliśmy się poszukać Indian i od nich dowiedzieć się już dokładnie co w okolicy piszczy.
Na naszej drodze pojawiła się pierwsza przeszkoda - skażona rzeka o której wspomniał nam barman. Nie było w pobliżu, żadnego brodu, ani mostu wiec mieliśmy dwie opcje do wyboru, przejechać powoli narażając konie na skażenie lub przeskoczyć ją. Jako jedyny z naszej trójki wybrałem tą 2 opcje. Najpierw jednak dokonałem drobnych obliczeń korzystając z wiedzy matematyczno-fizycznej nabytej na Posterunku. Niewielki rozpęd i HOP!!! Konik pięknie skoczył, ja wprost do wody. Po zrzuceniu skażonych ciuchów, obmyciu się świeżą wodą, ruszyliśmy dalej. Droga prowadziła przez niewielki jar, następnie przez las i prerię. Pod wieczór dotarliśmy do osady indiańskiej. Pokazaliśmy, że nie mamy złych zamiarów i tylko chcemy porozmawiać więc zostaliśmy miło ugoszczeni.
Nie owijając w bawełnę wtajemniczyliśmy wodza po co tu przybyliśmy i czego szukamy. Wódz wspomniał o "Łamaczu" bestii, mutancie który grasuje w okolicy. Wszyscy się go boją i unikają spotkania. Nikt tak naprawdę nie wie jak wygląda, a ci którzy postanowili go zobaczyć już nie wrócili. A co tam, postanowiliśmy o świcie wyruszyć na poszukiwanie Łamacza. Dogadaliśmy się równierz z Indianami aby upozorowali atak na bossów w drodze przez las, by ich trochę postraszyli strzałami z łuku i miotanymi dzidami. Jeśli kogoś przypadkiem zabijecie to sprzęt po nim jest Wasz.

Nastał ranek. Razem z nami wyruszył indiański przewodnik, który wie gdzie znajduje się siedlisko Łamacza. Droga wiodła przez prerię, a potem zagłębiała się w skalne urwisko. W tym miejscu przewodnik się zatrzymał - Dalej nie idę. Tam jest Łamacz, idźcie półką skalną po prawej stronie..
No cóż, poszliśmy sami, mieliśmy do wyboru drogę po półce skalnej na której końcu jest jaskinia lub drogę w dół urwiska, gdzie nie wiadomo co się znajduje. Wybraliśmy pierwszą możliwość. Powoli, cicho skradamy się w stronę legowiska. Jak na razie cisza i spokój. Nie widać żadnych zwłok, strzępów ciał czy czegokolwiek co mogło by wskazywać na bestię. Idziemy przyklejeni do skalnej ściany, w połowie drogi słyszymy jakieś dziwne dźwięki - Beeep, ZZzzz, Beeepp, Szczszcz, Beep. dochodzące z dołu urwiska. Jako jedyny zaczynam się czołgać by zobaczyć co to? Bezszelestnie przysunąłem się do krawędzi półki, wychylam głowę i widzę to. O cholera...

cdn.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Jankoś
Mistrz Świata i Okolic
Mistrz Świata i Okolic



Dołączył: 11 Lis 2006
Posty: 770
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 21 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z najpiękniejszego miasta na świecie czyli z Rawy
Płeć: Topór

PostWysłany: Pon 1:08, 01 Wrz 2008    Temat postu:

Chciałbym przywrócić dawny zacny zwyczaj relacjonowania ciekawszych sesji na forum, a także tak jak to kiedyś wraz z Sąsiadem czyniliśmy nagradzać je punktami doświadczenia.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Topory Strona Główna -> Sesyje Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3
Strona 3 z 3

Skocz do:  

Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001 phpBB Group

Chronicles phpBB2 theme by Jakob Persson (http://www.eddingschronicles.com). Stone textures by Patty Herford.
Regulamin